Archiwum dla Sierpień, 2012

salon – aranżacje

Posted: 31 sierpnia, 2012 in sth...

lecimy dalej z urządzaniem naszego przyszłego mieszkania…

napierw na ZIELONO:

W skali od 1 do 10:

( 8 ) mega fajne kolory, bardzo ciekawa stylistyka, jednocześnie spokojna i nienachalna

pomijając mebelki jest to jak najbardziej przyjemna aranżacja, taka której się nie zapomina. Dla mnie ( 6 )

Wrzuciłam to zdjęcie i teraz jak mu się bliżej przyglądam to nie za bardzo wiem jak mam się do niego odnieść. Jak się patrzy całościowo na to wnętrze to wydaje się być fajną kompozycją, ale tak analizując poszczególne detale to nie jest za ciekawie. Przyjmijmy, że oceniamy pomysł a nie wykonanie.  Za pomysł ( 6 ) za wykonanie ( 1 )

Mega fajna aranzacja. (10 ) bez gadania.

Gdyby nie kwiecisty wzorek na ścianie było by na prawdę fajnie. Bardzo przyjazne i ciekawe zarazem  zestawienie ze sobą kolorków.  Dla mnie ( 9 )

W tej stylizacji chodziło mi o pokazanie tylko i wyłącznie ciekawego motywu na ścianie i ewentualnie kanapy, reszta dla mnie na zero.

Dajemy (7) Pewnie nie zastosuję się do tego wzoru aranżując nasze wnętrze, ale nie uważam, żeby czegoś mu brakowało.

Jak najbardziej wszystko na plus. Aż bym już tam sobie posiedziała na kanapie. Daję  ( 8)

Poduszki, kanapa, kolory ścian i kolor szkła  wyszły całkiem ciekawie w zestawieniu ze sobą, reszta do dupy ( 5 )

(10)  Przekonam do takiego wystroju Krzycha. Rewelacyjny jest odcień pomarańczowego kolor w zestawieniu z kolorem ścian i dodatków. Nawet mogła bym się przekonać do kominka gdyby miał sie tak ładnie przezentować.

( 6 ) nie jest brzydko, wszystko jest jak najbardziej ok, ale w sumie bez rewelacji.

( 7 ) wyrzucimy wszystko co ma zdjęciu paski, kaczuszkę i wtedy zostanie nam już to o co mogło by chodzić urządzając mieszkanie.

( 7) bardzo ładnie wszystko wyszło :P

( 8 ) mega zajebisty salon, do zapamiętania na zawsze. Ciekawe tylko jak by się sprawdzał na dłuższą metę, ja bym w każdym razie zaryzykowała.


( 3)  tak mi wszystko jakoś tandetnie tutaj wygląda, żeby nie powiedzieć pedalsko. Trochę tego, trochę tamtego, wszystko z róźnych bajeczeki a w całości średnio. Po co ja to zdjęcie wrzuciłam to nie wiem.

Fajnie, fajnie … ale bez zachwytu rozgrzewającego serce.  ( 6 ) Mogła bym tak mieszkać, mogła bym inaczej…

Pomysł z podświetlaną ścianą ewentualnie do wykorzystania. Mi się on osobiście średnio widzi ( 2 )

W miejsce obu krzeseł wstawiła bym drugą kanapę i było by chyba lepiej ( 8 ) W tym przypadku paski jak najbardziej pasują do reszty i nadają całości fajnego charakteru.

koniec wakacji

Posted: 31 sierpnia, 2012 in sth...

i jak zwykle ma się wrażenie, że minęły szybciej niż pozostałe pory roku. Nie było ani rewelacyjnej pogody, ani jakiś ciekawych wydażeń tak więc nawet nie jest mi ich za bardzo szkoda. Nie tak bardzo jak by mogło być, gdybym chodziła jeszcze do szkoły. Porażka. Kiedyś mi ciągle mówiono, że jak zacznę  pracę zawodową to dopiero wtedy zatęsknię za szkołą. Nic podobnego. Nie tęskniłam, nie tęsknie i nie zanosi się na to żebym zatęskniła.

Zaliczyłam cały szlak educacyjny poczynając od żłobka po studia.  Raz szło lepiej raz gorzej, na szczęście jestem już po. Nigdy więcej.

Ruszyła akcja mieszaknie

Posted: 31 sierpnia, 2012 in sth...

We wtorek po pracy pojechałam z Krzysiem na umówione spotkanie z notariuszem, w celu podpisania umowy przedwstępnej na zakup naszego mieszkania. Poszło całkiem szybko i przyjemnie, pomijając fakt malejącej w zastraszającym tempie pojemności naszej koperty z pieniędzmi. Z całego pliku banknotów jakie ze sobą wzieliśmy, pozostał jedynie pliczek. Na szczęście nie będą to pieniedze wrzucone w studnię bez dna i jeśli wszystko pójdzie tak jak byśmy chcieli będziemy mieli coś swojego, nasze własne mieszkanko, na które od początku do końca sami zapracowaliśmy.

Mamy już promense udzielenia nam kredytu przez jeden z banków, kolejne banki które będziemy rozpatrywać wymagają dodatkowo dokumentów dotyczących mieszkania. Tak więc teraz pozostaje nam już czekać, czekać… i wierzyć, że wszystko będzie ok.

300.000zł, kupa pieniędzy. Zwiążemy się tym kredytem ze sobą na co najmniej 15 lat :P Patrząc na to realnie taki kredyt bardziej ludzi wiąże ze sobą niż ślub. Po co nam małżeństwo, wystarczy, że mamy kredyt :)

Dużo osób podchodziło do naszych planów sceptycznie. Od razu pojawiły się pytania, czy aby na pewno robimy dobrze i czy jesteśmy, aż tak siebie pewni. A niby czemu nie mieli byśmy. Jesteśmy ze sobą ponad rok i wydaje mi się, że po takim czasie można już dużo o człowieku powiedzieć, jeśli z kimś się na prawdę jest.  Czasami ludzie są ze sobą dużo dłużej, a nagle okazuje się, że i tak niewiele o sobie wiedzą.  Nagle po latach odkrywają, że osoba z którą żyli postępuję w sposób o jaki nigdy wcześniej by jej nie podejrzewali, że jest kimś zupełnie innym niż myśleli. Nie ma reguły, każdy związek to inna historia i trzeba je rozpatrywać indywidulanie.

Nie patrzę na Krzycha przez różowe okulary. Staram się racjonalnie oceniać jego postępowania w stosunku do mojej osoby, jak i innych.  To w jaki sposób traktuje członków swojej rodziny, w szczególności mamę i siostrę, daje mi  przybliżony obraz tego jak może wyglądać  nasze wspólne  życie rodzinne. Jest uczciwym i dobrym człowiekiem na co dzień, zarówno w stosunku do mnie jak i wszystkich wkoło,  tak więc nie wiem czemu miała bym się obawiać, że nagle mogło by się to zmienić.

Wczoraj wieczorem po pracy wsadłam sobie z początkowym zniechęceniem na rower. Miałam pojechać tylko kawałek w jedną i drugą stronę, a strzeliłam sobie całkiem niezłe kółko – 30km.

Około 14ej wyjechaliśmy z Krzysiem motorkami do Maćka. Wcześniej był relaks, długie wylegiwanie się w łóżku, śniadanko, wszystko to co w poniektóre niedzielę najfajniej się robi. Zebrało się całkiem sporo osób, w centralnym punkcie było miejsce na ognisko, stały krzesła, stoły, no i oczywiście lodówka. Kiedy wszyscy odeszli na pewną bezpieczną odległość, zaczęło się odliczanie… 5, 4, 3, 2, 1 i poleciała. Nie za wysoko, ale wystrzeliła. Była obawa, że nie odpali, na szczęście detonacja poduszki wyniosła lodówę w górę. A po wszystkim rozpaliliśmy ognisko i grilla i zaczęło się smażenie kiełbasek. Wszyscy się nażarli jak prosiaki. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i wywiozłam Krzysia fajną trasą w kierunku na osowo. Teraz już w domku, a dokładnie w łóżku leżymy i oglądamy wieczorynkę. Stare konie i bajka.

Wrzucam kilka fotek z naszej wycieczki:

rzut z przodu, z lewej, z prawej…

aaaaa

UWAGA URLOP (wpis z dn.25.08)

Posted: 28 sierpnia, 2012 in sth...

Niby nic wielkiego, bo to tylko 6 dni wolnych, ale jak mi to było potrzebne. Mieliśmy z Krzysiem jechać do Dziwnówka i wszystko było już w większej części ustalone. Ciała dał Przemek ode mnie z pracy, który miał jechać tam z nami i ze swoją dziewczyną co by zmniejszyło nasze koszty o połowę. Trochę popłynęliśmy z kasą i w sumie doszliśmy do wniosku, że wyjazd nie jest wart pieniędzy, jakie by nas to wyniosło. Już zaraz po wypłatach byliśmy spłukani, bo trzeba było zapłacić zaliczkę na mieszkanie, które chcemy kupić, opłacić mieszkanie, w którym mieszkamy aktualnie, zapłacić za garaż, spłacić karty kredytowe, różne inne opłaty, rachunki… Taka szarość życia codziennego, walka o co miesięczne przetrwanie.

Ale dość o przykrych stronach życia, mamy urlop, życie podczas płynie sielsko i anielsko, bez pośpiechu… Robimy na co mamy ochotę, bo wszystko co mieliśmy ważnego do załatwienia, załatwiliśmy. Ja wczoraj miałam dzień lenia, Krzysiu z kolei dzisiaj. Otworzyłam oko około 9ej i spytałam czy mogę jeszcze trochę pokimać. Do 14ej lewitowałam w krainie snów, a jak już raczliwie wstałam to przez resztę dnia byłam na wpół przytomna i snułam się jak zjawia. Wieczorem wreszcie się jako tako ogarnęłam, zmobilizowałam siły i wyciągnęłam Krzycha na motor. Podjechaliśmy do Tanowa i z powrotem :) W sumie teraz pogoda jest najlepsza n jeżdżenie motorem, ani za gorąco, ani za zimno. Wakacje były w sumie jeśli chodzi o pogodę niezbyt fajne. Więcej było dni z brzydką aurą, niż tych z ładną. W większości przypadków jak tylko zaczynał się weekend psuła się pogoda, niebo się chmurzyło się i padał deszcz.

Nie żałuję, że nie pojechaliśmy do Dziwnówka, bo w sumie zostając w domu możemy w końcu naprawdę odpocząć i pobyczyć się w łóżku do późna … lub nie :P

Zapomniałam, że kolejny czwartek z rzędu spędziłam w studiu tatuażu i kończyłam to co zaczęliśmy. No powiem szczerze, że wiedziałam na co się piszę, ale aż takiego bólu to się nie spodziewałam. Miała być ryba, ale po naszkicowaniu stwierdziliśmy, że to najwidoczniej nie jest dzień na rybę. Poszła fala od lędźwi w górę, wzdłuż kręgosłupa. Nigdy nie doświadczyłam takiego bólu. Zawsze wydawało mi się, że mam wysoki próg odporności na ból. Znosiłam już ból zęba, który rozrywa mi szczękę, ciągłe wypadki na motocyklu, rowerze miliony obić i takie tam inne… ale ten przebijał wszystko. Jeszcze nie zaczęliśmy na dobre, a ja już chciałam zrezygnować. Kurczowo trzymałam się fotela i zaciskałam zęby. Modliłam się żeby w końcu usłyszeć słowa, że to już koniec, że byłam dzielna. Ale nikt tak nie mówił, więc pokrzykiwałam co chwilę, że boli jak cholera i ze nie mogę tego bólu wytrzymać. Piotrek co chwila mnie uciszał i mówił żebym się nie wierciła, bo ciężko mu rysować proste linie. Zacisnąć zęby jeszcze mocniej i przetrzymać, bo następnym razem pewnie będzie bolało tak samo, więc lepiej mieć to za sobą już teraz.

Bolało jak cholera, ale wyszło mega fajnie, mi się podoba.

 

Następna będzie już ryba za dwa tygodnie. Muszę dać trochę odsapnąć swojemu organizmowi, bo po tych wszystkich masochistycznych zabiegach trochę jest już wymęczony. Najlepszym dowodem na to było to, że w piątek nie mogłam się podnieść od rana z łóżka, a wieczór wcześniej jak siedzieliśmy u Krzysia kolegi z pracy, Michała odpadłam w trakcie meczu.

Jutro jedziemy na motorach do Maćka, mojego kuzyna. Dostał od znajomego dużą poduszkę powietrzną i ma zamiar zorganizować imprezę z wystrzeleniem nią sprzętu AGD: pralki, lodówki, zmywaki lub tego co się akurat przytrafi… na księżyc co najmniej :P

Ma być trochę osób, kiełbaski, ogniska tak więc do zobaczenia jutro u Maciusia

a od jutra na urlopie

Posted: 21 sierpnia, 2012 in sth...

Dzisiaj ostatni dzień w pracy przed moim cztero dniowym urlopem (plus do tego dwa dni weekendu). Do wtorku mamy wolne.

W pracy na szczęście nie jest dzisiaj najgorzej, bo jedną noga już jestem za drzwiami na wolnym i podchodzę do wszystkiego bez najmniejszego ciśnienia i stresu. A w myśl zasady ” miej wyje*ane, a będzie Ci dane ” trafiają mi się dzisiaj od niechcenia całkiem fajne zamówienia. Czas szybko płynie i zaraz się okaże, że jest 18ta, fajrant i można już sobie iść.

Nie wiem co z tym mieszkaniem, bo możliwe, że jutro trzeba będzie wpłacić zaliczkę przy podpisaniu umowy przedwstępnej. Jeszcze pare dni temu wydawało się to być takim odległym terminem, a to nagle już jutro :P

Mamy do zapłacenia na dzień dobry 20.000 tyś i w sumie tyle mogę mieć, ale nie na jutro. Sześć lata temu wyjechałam do stanów i przywiozłam całkiem sporo kasy. Pracowałam po 17-18 godzin na dobę, na zmywaku, na sprzedaży, w pizzerii i sie opłaciło bo wóciłam do domu całkiem nieźle zarobiona. Wymieniłam dolary na złotówki i jako, że na giełdzie wiodło się w tamtym czasie rewelacyjnie wpłaciłam wszystko na fundusz akcyjny, czyli tą najbardziej ryzykowną opcje. Szło super przez 3 lata, a potem jak to zwykle bywa nagły krach i bessa do teraz. No zdarza się. Tego co się wydarzyło też nie żałuje, bo kiedy zaczęło wszystko lecieć na łeb na szyje, za późno było żeby to co zostało wyciągać i przynajmniej mam ciągle te pieniądze

poniedziałkowe to to, to tamto…

Posted: 20 sierpnia, 2012 in sth..., tattoo

Miałam wolne całe dwa dni weekedu. Akurat w tym tygodniu przypadała moja niepracująca sobota i w dodatku zapowiadała się ładna pogoda. Trochę odespałam, poopalałam się i zadzwonił Przemek, kolega z pracy czy bym nie poszła z nim polatać na rowerze. Oczywiście poszłam :)

Pochwalimy się :P

rower, rowerem… w czwartek dorabiałam kolejny etap tatuażu. Bolało jak zwykle i chyba wychodzi na to, że z wiekiem jakoś trudniej przychodzi mi znoszenie bólu. Im człowiek jest starszy tym  się bardziej boi, staje się bardziej marudny. Kiedys pamiętam, że z łatwoscią oddawałam krew, a teraz jak tylko o tym pomyślę to robi mi się słabo i mnie mdli :P

Znalazłam swoje stare zdjęcia tatuażyi teraz dopiero widac jak się to zmieniało na przestrzeni 10 lat.


Pierwszy tatuaż zrobilam sobie jak miałam 15 lat, oczywiście bez wiedzy i pozwolenia rodziców… pająka z trupią czaszką na odwłoku.  No poprostu rewelacja, akurat na poziomie 15letniej gówniary :P z tym że jakoś do tej pory mi się nie znudził. Jest beznadziejnie wykonany, jakiekolwiek próby jego poprawienia spełzły na niczym, ale jak by nie wyglądał w sumie to go lubie :) dobrze mi się kojarzy. Zaraz znajdę gdzieś jego zdjęcie.

 

Pająk na prawym pośladku

plany, plany, plany…

Posted: 14 sierpnia, 2012 in sth...

jutro święto

pojutrze tatuaż

za tydzień urlop

Aż się miło na takie perspektywy patrzy :)

15 sierpnia święto Matki Boskiej Zielnej. Nie jestem wierząca, nie będę go obchodzić, a dzień wolny w pracy będzie :) Już sprawdziałam pogodę na jutro i ma być ładnie. Tak więc będzie się można poopalać, polatać motorkiem, rowerkiem… co tylko sobie wymyślę.

na tatauż z kolei umówiłam się z Piotrkiem na czawrtek, na godzinę 17tą :)

Ulop bierzemy razem z Krzysiem za tydzień, od  23 – 27.sierpnia. Najprawdopodobniej pojedziemy do Dziwnówka, bo Krzysia znajomy ma tam czteropokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką, około 500m od plaży. Fajne warunki i wychodzi całkiem niedrogo. Pogode długoterminową też przejrzałam i jeśli jej wierzyć to w tych właśnie dniach będzie ładnie :P

a w niedziele…

Posted: 13 sierpnia, 2012 in sth...

…na rowerze :)

Chyba nigdy mi się to znudzi. I dobrze, bo jak sobie zafunduję taki pożadny wycisk to od razu się lepiej czuje :) robię sie spokojniejsza, szczęśliwsza :P

…do dzisiaj. Zazwyczaj nie mam nic do poniedziałków, ale ten jest jakiś taki wyjątkowo wredny. Jedna mina za drugą, co klient to głupsze pytanie. Cierpliwość mi się dzisiaj wyjątkowo szybko kończy.

Mega nieprofesjonalnie, ale daje im odczuc, że działają mi na nerwy. Musze się trochę ogarnać, rozluźnić, pomyśleć o zielonej łączce, małych kotkach bawiących się kłębuszkiem wełny…

Zrelacjonuje niedzilna wycieczkę rowerową. Od razu poprawi mi się humor, bo wyniki całkiem całkiem :)

 

 

 

 

 

Fajna stronka http://www.endomono.pl

Ściąga się aplikacje na telefon, wpisuje sie swoje dane, jeździ się rowerem, biega, pływa… jest tam pare opcji i potem śledzi się swoje statystyki, znajonych. Jest mapka przejechanej trasy, dokładne czasy, prędkości na poszczególnych odcinkach, ilość spalonych kalorii.

Najbardziej mi sie podoba mi się pozycja określająca jak się ma mój przebyty dystans względem długości równika czy odległości na księżyc.

No i duma mnie rozpiera, kiedy widzę ile zaoszczędziłam paliwa :)

biała kanapa w salonie…

Posted: 11 sierpnia, 2012 in sth...

Dzisiaj przeglądam różne strony zwiazane z wystrojem wnętrz, a dokładniej rzecz się tyczy salonu. Już powoli zaczynam się odswajać z myślą, że może niedługo trzeba będzie się w tym temacie szerzej rozeznać.

Szczególnie upododobałam sobie białą kanapę. Najmniej praktyczne z wszystkich rozwiązań, ale niektóre zachcianki warte są późniejszego narzekania :P

Wrzucam znalezione w sieci całkiem fajne aranżacje, którymi mogła bym się ewentualnie kierować przy wyborze wystroju jeszcze nie naszego mieszkania. Najbardziej podobają mi się jasne, stonowane wnętrza w bielach lub szarościach z jednym jaskrawym akcentem,a takimn mega przykuwajacym uwagę. Nie lubię zagraconych przestrzeni, za to z dużą iloscią zieleni: palm, roślin pnących, kaktusów o ciekawych kształtach. Najważniejsze, żeby mieszkanie było przejrzyste i słoneczne z conajmniej jednym dużym oknem.

Moje subiektywne oceny:

Pierwsza myśl:  sterylnie, czyściutko, przejrzyście… ale chyba niezbyt przytulnie.

Miło było by do takiego pomieszczenia wejść, rozejrzeć się, popodziwiać harmonijność elementów no ale, żeby sobie wieczorkiem poleżeć i odpocząć to raczej wybrała bym do tego inny pokój. Mega fajne rośliny łamiące zimno i nieprzyjazność wnętrza.

Wszystko w tej aranżacji jest beznadziejne oprócz koloru kuli na stole, chyba jest to wazon. Bardziej niż o styl urządzenia wnętrza chciałam zestawić ze sobą kolory bieli, brązu i turkusu. Nie będę czarować  opisem barw typu brąz spalonego dębu, biel pierwszego śniegu, czy turkus atolu rafy koralowej… nie znam się.  Jak dla mnie kolor to kolor. Odcienie widać na zdjęciu, po to je wrzuciłam :)

Fajna kanapa, fajny parkiet, jest roślinka w rogu. Mi się jak najbardziej podoba. Dołożyła bym więcej roślin o dużych rozłożystych liściach w pobliżu kanapy i okna i wypełniła jakimś akcentem kolorystycznym wnękę  na ścianie: turkusem, pomarańczem, czerwienią. Można jeszcze przeciągnąć ciemno-fioletowe lub błękitne zasłonki

Uznajmy, że tej kanapy i poduszek tam nie ma. Ohyda…

Kanarkowy kolor kanapy nie jest może najgorszy  i w sumie całkiem ładnie kompojuje się z kolorami ścian, ale jej kształt i materiał z jakiego jest wykonana średnio mi się podoba. Tych wstrętnych kudłatych poduszek nadal tam na szcęście nie widze.

Jeśli chodzi o stoliczek i motyw z białym dywanikiem pod nim to jestem jak najbardziej za.  W miejscu tandetnego wazonika i świeczników ustawiła bym ciemnozielone, niewysokie roślinki o dużych liściach.

Tak wrzuciłam to zdjęcie dla porównania z innymi aranzacjami. Nic specjalnego, spokojne, grzeczne, bez szału.

Ciekawy, ale ja bym go nie adaptowała u siebie w mieszkaniu. Bardziej widziała bym taki salon w małym wiejskim domku u artystycznie uzdolnionej rodzinki, praktykującej jogę o poranku. Ewentualnie to połączenie idealnie białej ściany z cegłami jest całkiem fajne.

Połączenie kolorów ścian: bieli i zgaszonego różu i żaluzje.

Śliczny wystrój. Pozbyła bym się tylko tych białych krzesełek, miski ze stolika i poduszki.

Do wyrzucenia badyle z rogu ściany, złoty wazonik i zmiana motywu obarazu na inny, utrzymanego jednak w tej samej tonacji kolorystycznej  i było by jak najbardziej ok. Mogła bym też pokusić się o wymianę stolika na bardziej klasyczny.

Fajne połączenie koloru białego, zielonego i grafitowego na ścianach. I chyba tyklo dlatego zwróciłam na to zdjęcie uwagę, bo jak sie teraz bliżej przyjrzałam  meblom, kanapie i podłodzę to nic ciekawego w nich nie widzę.

Zielono to jest na pewno. Na pierwszy rzut oka, na zdjęciu wszystko fajnie, pięknie, ale jak by to się to wnętrze sprawdzało w rzeczywistosci to jeszcze nie mogę sobie tego wyobrazić

Idealne roślinki i całkiem fajne rozwiązanie z tą szarą półką i  „listwą. Kanapy do wymiany na inne – coś równie białego, tylko w mniej wymyślnym kształcie.

Mega fajne. Wizualnie nic bym nie zmieniała. Jeśli jednak jest tak jak podejrzewam, że te kanapy nie są zbyt wygodne, przełożyła bym wygodę nad wygląd i wstawiła mięciutkie, bialutkie duże kanapy.

Wnętrze całkiem przyjemne. Nie podoba mi się jednak kształt kanapy i fioletowego fotela. Nie tylko ma fajnie wyglądać, ale i pełnić swoją funkcje. Na czym miała bym siedzieć, leżeć…

Zimmmmnno. Ale trzyma się wszystko kupy i każdy element tworzy harmonijną całość z reszta. Tak myślę o ewentualnej zmianie kolorystyki ścian na któryś z odcieni szarości i zieleni (pistacji :))

Spokojnie, swojsko i przytulnie. Bez żadnych wydziwień i silenia się na jakąś wystrzałową orginalność. Jakby znikła ta lampa lub rzeźba nie było by mi smutno.

Super. Nic dodać nic ując. Można zamiennie stosować różne kolory łamiące biel, w zależności od pory roku, humoru, kaprysu.

Przerost formy nad treścią. Mam mieszane odczucia, ale bardziej skłaniam się ku temu że mi sie nie podoba.

Fajne połączenie ze sobą kolorów i wzorów. Kanapa, i średnio ciekawa i średnio wydaje się wygodna. Do zmiany. Kominek też nie za bardzo mi pasuje do reszty, bardziej sprawia wrażenie jak by znajdował się na zewnątrz budynku. Może w inaczej urządzonym mieszkaniu lepiej by to wyglądało, ale tutaj jakoś mi to nie współgra z resztą

Przyjemne.

Przepiękne kolory. Zajebiście wyszło to p0łączenie ze sobą ostrych pomarańczowych akcentów ze stonowaną bielą i szarością.

Fajny kominek dający efekt ciepłego wnętrza. Mogła bym rzec gorącego nawet.

Jak wyżej tylko zamiast kominka ściana :P

Równiutkie i schludne wnętrze, podoba mi się bardzo. Bije z niego spokój i harmonia. Nie wiem jak z wygodą kanap, bo jak coś nie tak to oczywiście były by do podmiany. Jakaś skromna zasłonka do połowy okna też by mi tu chyba źle nie wyglądała. Zamknęła by zbyt otwartą na jedną stronę swiata przestrzeń.