Archiwum dla Kwiecień, 2013

dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi weekend

Posted: 29 kwietnia, 2013 in sth...

mój miał trwać od 29.04-06.05, ale niestety tydzień wcześniej okazało się, że mogę dostać jedynie 2.05 co daje mi weekend od 1.05 do 6.05. Zamierzamy w wolnych dniach zająć się z Krzychulkiem ogródkiem. Przekopać, odchwaścić, posiać trawę, posadzić kwiatki. Znalazłam ostatnio więcej fajnych pomysłów… są one kontynuacją już wcześniej zamieszczonych

oczko wodne

do naszego małego ogródka wręcz idealne

20120913111325

20120929145355szukam kłody…

20120917143520

jak w prosty sposób i bez większych kosztów można sobie w tak ciekawy i orginalny sposób ozdobić ogródek lub taras.

raz na motorze, raz na rowerze

Posted: 29 kwietnia, 2013 in sth...

CAM00255

CAM00257

CAM00259

CAM00261

CAM00263

CAM00268

CAM00271

CAM00273

… w kierunku zachodząego słońca

zajebista niedziela

Posted: 29 kwietnia, 2013 in sth...

pogoda zajebista, szybka poranna akcja, caly dzień na motorze i dzisiaj jestem mega wypompowana :)

229128_10200578024286628_1391913868_n

mój motor najbrudniejszy :)

G

Zpierdalałam tak szybko że aż mi łańcuch spadł. Na szczęście było paru ogarniętych, przygotowanych do wypracy więc mogłam jechać dalej.

d

Po drodze zdażały sie różne przeszkody. Tym razem kanał nawadniający pole. Trzeba było przeskoczyć, przejechać, zanurkować, zawrócić w poszukiwaniu innej drogi, jakkolwiek byle znaleść się po drugiej stronie.

H

kąpiel w zalewie… dojazd mega przesadzony: wydmy, gałęzie, krzaki, bagna

F

przerwa na rybke

e

już dawno tak nie wpierdzilałam, taka byłam  głodna i wymęczona.

c

pojenie koników

b

przerwa na motoserwis – zbiorowe naciąganie łańcuchów

a

brudas

mega na sportowo

Posted: 15 kwietnia, 2013 in sth...

wreszcie zaczęła się Wiosna :) ludzie wyleźli z domów i ruszyli na łono natury. Widać tą wszechpanującą radość i życie. Nie darowała bym sobie gdybym nie poszła na motor… i na rower :P

Sobotę co prawda miałam tym razem pracującą, a żeby nie tracić czasu i pięknej pogody pojechałam do niej już motorem. Z pracy do domu wróciłam najbardziej okrężną drogą. Przez cały dzień była śliczna, słoneczna pogoda oprócz krótkiej chwili przed końcem mojej pracy. Nagle ni stąd ni z owąd strasznie lunęło. Krótka, intensywna pompa z nieba… oznaczała, że ziemia zamieni się w jedno wielkie błotko… idealnie !!! Do garażu wróciłam cała ubłocona, wymęczona i z uśmiechem, od ucha do ucha. Najszczęśliwsza na świecie. Znów poczułam, że żyję, tak jak lubię.

Wieczorem Krzychu poszedł do swojego brata, Wojtka na grilla. Ja wolałam iść do Gośki, obejrzałyśmy sobie jakiś dupowaty film i pogadałyśmy o dupie maryni. Taki mega fajny, lajtowy wieczór z Gosieńką :)

w niedzielę specjalnie chciałam wstać jak najwcześniej, żeby starczyło mi czasu na wszystko co chciałam zrobić. Przede wszystkich w planach miałam motor i rower. Na motor z Krzychulkiem wybrałam się już o 11ej.

1       1A   1b     2

2b

3

Od razu po wycieczce motocyklowej udałam się na wycieczkę rowerową. Akurat jak wyjeżdzałam zadzoniła moja mamuśka i zaprosiła mnie z Krzychem na zupę pieczarkową. Krzychu miał jej przy okazji podrzucić jej Toyotkę, w której wymieniał sprzęgło. Umówilismy się  za godzinę u moich rodziców i pojechałam na umówione miejsce jak najbardziej okrężną drogą. Chcąc przejechać na przełaj wpakowałam się w takie bagna i wertepy, że zamiast ułatwić sobie przejazd mega go sobie utrudniłam. Do rodziców dojechałam dużo dużo później i tak mega wypompowana, że nie miałam juz ochoty na nic więcej. Zjadłam zupę i spierdzieliłam do domu na kanapę :P

zachód słońca

Posted: 15 kwietnia, 2013 in sth...
Tagi: , ,

1

3

2

Ładny?

dla mnie najpiękniejszy … bo z naszego okna, bo mam go codziennie dla siebie, dla nas, kawałek nieba i ziemi.

… i nawet Maciuś nas razu pewnego tu odwiedził

4

popaprało się troszeczke

Posted: 12 kwietnia, 2013 in sth...

Nie wszystko, ale dużo się ostatnio popsuło w moim życiu. Jesienna pogoda tej wiosny, po półrocznej zimie, też nie nastraja optymistycznie. Nic się nie chce, a nawet jeśli by się coś chciało to nie ma jak, bo albo pada, albo jest zimno.

Co się zmieniło. Zaczęłam się częściej spotykać z Gosią, sąsiadką z góry. Wczoraj na przykład byłyśmy w kinie. Umówiłyśmy się też na bieganie co drugi dzień. Byłyśmy jak na razie dwa razy i za każdym razem przebiegłyśmy ok 3,5 km. Milion razy łatwiej mi się jeździ na rowerze, ale rowerem żeby się zmęczyć  muszę przejechać z 30km co najmniej, a po 3 km biegania jestem juz tak wypompowana. Nie zawsze mam czas i ochotę żeby dylać takie dalekie trasy, a biegam  w około bloku :P

Z Krzychem mi się ostatnio popsuło i póki co nie wiem za bardzo o co chodzi, jemu przede wszystkim. Jak z typowym facetem, mówi się coś, przytakuję, ale już po chwili wychodzi na to, że nawet nie to ze nic nie zrozumiał ale że nawet nie słuchał. Na poczatku tak nie było, ale chyba tak to się w większości przypadków kończy. U mnie miało tak nie być. Wogóle nie widzę u Krzycha żadnej inicjatywy, zaangażowania, życia… nastał wszechobeny marazm, którego ja nie mogę znieść. U Krzycha to nie kwestia pozimowej depresji. Teraz już wiem, że od samego początku wiele cech wskazywało na to, że Krzychu nie będzie ani mistrzem w organizowaniu czasu ani nawet chętnym uczestnikiem jakichkolwiek form aktywności. Dla mnie nie do przyjęcia, bo najzwyczajniej w świecie się nudze. A jak się nudzę to jestem bardzo podatna na złość :/ więc Krzychowi się non stop obrywa. Teraz postanowiłam się trochę zdystansować i nie przejmować się tym, że nic nie robi, nic mu się nie chce.

co z tą wiosną?

Posted: 8 kwietnia, 2013 in sth...

Nie ma żadnej wiosny. Pogoda jest tak mega beznadziejna, że szkoda gadać… W niedzielę, w południe było jeszcze w miarę znośnie, nawet przez większość czasu świeciło słońce, ale już dzisiaj rano znowu padał śnieg. W nocy są mega przymrozki, wogóle jest zimno i jakoś nie tak jak w kwietniu być powinno.

Na szczęście udało mi się wykorzystać te chwilowe rozpogodzenie i wypaćkałam się w błocie na motorze. Poleciałam swoją ulubioną trasą przez poligon i okoliczne pola.

Od samego rana jak tylko wstałam, byłam bardzo pobudzona do działania. Postanowiłam, że na rozgrzewk pobiegnę do Lidla i z powrotem, łącząc przyjemne z porzytecznym.  Może nie było to jakieś nadzwyczajne osiągnięcie, bo w jedną stronę są ok 2 km, ale dla mnie jak na początek wystarczyło :) zwłaszcza, że jak tylko wróciłam to od razu wskoczyłam na motor, który najpierw przez prawie pół godziny próbowałam odpalić. Po zimie mi sie maleńka trochę rozleniwiła.

Już raz w tym roku, na początku marca co prawda jeździłam, ale potem znów przyszła zima i dopiero teraz po miesiącu mogłam znów sobie polatać. Fajnie było, mega fajnie… znów mogłam poczuć, że nic się nie liczy oprócz tego co jest teraz i oddać się całkowicie czemuś co mnie tak uszczęśliwia.

Wieczorem jeszcze raz poszłam biegać… tym razem z Goschą i Krzychem. O wiele  przyjemniej i łatwiej biega się z kimś, ja w każdym razie mam o wiele większą motywacje do tego by biec jak najwięcej, bez zatrzymywania się.